środa, 18 sierpnia 2010

Kryzys artystyczny.

Bonjour.
Pragnę napisać nudną notkę o moim kryzysie artystycznym. Od jakiegoś czasu ogarnia mnie pustka. Wszystko zasysane jest przez czarną dziurę i... ulega nieodwracalnemu zniknięciu. Nie mogę spłodzić dobrego tekstu, napisać muzyki (ba, gnanie nie idzie mi WCALE), a nawet wydać z siebie jakiegoś konkretnego dźwięku (brzmię bez entuzjazmu jak nie wiem co Oo). Nie, w moim przypadku to nie jest normalne. Bo nie chce mi się nie tylko śpiewać, ale i robić cokolwiek innego. Jestem tak zamulona, że... no nie da się ;x! Mam ochotę gdzieś wyjść. I chyba zaraz to zrobię. Nie wiem z kim mam porozmawiać bądź spędzić czas, żeby przeszedł mi ten zamuł. Już nikt chyba na mnie nie działa. Wlekło się to jakoś od... dobrego tygodnia po Warszawie! Gdy wyjechałam do Wrocławia było ok. Dzień po powrocie do Łodzi znowu wróciło. Cholera, wiem co to jest - nienawiść do spędzania czasu w domu. Brrr. Chcę wyjechać! Ale już nie mogę. Yhh. Muszę się przywołać do pionu, bo lenistwo męczy i wynikiem jest kryzys artystyczny ;c . W każdej postaci. A teraz was żegnam, może się gdzieś ulotnię.

2 komentarze: