wtorek, 17 sierpnia 2010

Zmiany?

Kiedy patrzę na to zdjęcie, zaczynam się zastanawiać, czy to na prawdę ja. (jedyne, co wskazuje na to, że osoba na zdjęciu to ja jest napis na rękach fuck love, który jest adekwatny do teraźniejszości). Tak, to było jakieś pieprzone kilka miesięcy temu... eee jakoś świeżo po przeprowadzce, przełom zima/wiosna, depresja, nie chodzenie do szkoły, godziny przy komputerze, te niepamiętne czasy, które zrobiły ze mnie wrak i widać to na zdjęciu. Poza tym wyglądałam jak jakaś cnotka niedymka i mam minę przybitego mopsa, nie mogę na to patrzeć. Dobija mnie fakt, jak w przeciągu paru miesięcy aż tak się można zmienić. Te wakacje dały mi kopa i z zagubionej gówniary widniejącej na tym zdjęciu stałam się... takim czymś ekhmmm... jak teraz. Czyli po prostu Ven. Nie wiem, ale zmieniłam o 180 stopni imicz oraz zachowanie. W sumie zawsze o tym marzyłam. Zawsze chciałam się uwolnić. Uwolnić z tego... gówna na zdjęciu, z tej dziewki zamkniętej w swoim wyimaginowanym świecie pt. muzyka. Teraz uwolniłam także ten świat. I produkuję ile wlezie, kocham to i mam gdzieś opinie innych na temat tego, co tworzę, bo to jest moje pieprzone życie. I cieszę się, jeśli ktoś to doceni. Mam czasem ochotę napisać coś do urzygania makabrycznego, choć generalnie rzecz biorąc cały czas takowe teksty piszę. Adres bloga i ten tekst również jest z mojej ostatniej piosenki, "Lead my mind to nowhere". Lubię pisać dziwne teksty. Tak.
Jednakże... mimo faktu, że się zmieniłam i wizualnie kreuję na ostrą, chamską sukę z przebłyskami idiotki i kretynki, która wiecznie się brechta z... z niemal wszystkiego, dalej jestem... nieśmiała. Tak, możecie się śmiać, Ven i nieśmiałość, hahaha dobry żart. Ale taka prawda. Gdy przychodzi co do czego, zamykam się w sobie i... kupa. Nie ma bata. End. Jestem dziwna. Nawet bardzo. I to wcale nie zaleta. Ale cóż...
Czy wy w ogóle widzicie, co ja tu piszę? Cholera, to jest żenujące... ale cóż. Miałam właśnie ochotę spłodzić notkę o sobie, o tym że się zmieniłam, jednakże pewne wady zostały i wątpię, czy da się je wymazać. Jeszcze tak posranej osoby jak ja nie spotkałam. Jestem mega dziwna i... nie wiem jak to skomentować.
Generalnie to: wielkie podziękowania dla osób, które ze mną przebywają, przyjaźnią się etc, na prawdę, respekt, że ze mną wytrzymują, bo to nie lada wyzwanie. Więc pozdrawiam te wszystkie osoby, które mimo faktu, że jestem jaka jestem gadają ze mną i nie chcą (choć pewnie chwilami mogą chcieć) pieprznąć tego wszystkiego i powiedzieć mi: "Kobieto, jesteś cholernie irytująca, mam cię dość! Czego ty kur*a chcesz od życia?" . Cóż... na prawdę dziwię się, że ze mną wytrzymujecie.
Nie wiem skąd te refleksje... musiałam. Choć to nienormalne. Kończę swój wywód, dobranoc.

2 komentarze: